Nowozelandzka firma Evergreen Life Ltd musiała w 2016 roku wycofać ze sklepów partie miodu, po tym jak według raportu nowozelandzkiego rządu w miodzie znalazły się "niedozwolone substancje". I nie chodzi o byle jaki miód, ale o miód manuka, uważany za jeden z najbardziej znanych produktów eksportowych w tym kraju.
Miód manuka - pozyskiwany z drzewa herbacianego - uważany jest za "super miód" - ma właściwości antybakteryjne, wykorzystuje się go w maściach i do nasączania opatrunków. Według badaczy działa korzystnie na układ pokarmowy, oddechowy, moczowy i immunologiczny.
Nowa Zelandia bardzo dba o to, by zarówno na rynek wewnętrzny jak i na eksport trafiał tylko prawdziwy, nie zanieczyszczony miód. Tym bardziej, że jest to też jeden z najdroższych miodów świata. Litrowy słoik tego miodu - w zależności od firmy - kosztuje od 300 do 500 dolarów nowozelandzkich czyli 800 - 1300 złotych.
W słoikach firmy Evergreen Life Ltd sprzedawano natomiast miód, który zawierał m.in. środek chemiczny dodawany do samoopalaczy - informuje dziennik "The Guardian". Nowozelandzka agencja zajmująca się bezpieczeństwem żywności znalazła w sumie w 18 produktach tej firmy niedozwolone substancje.
W słoikach miodu sprzedawanego przez Evergreen Life Ltd znalazły się chemiczne związki - w tym syntetyczny dihydroksyaceton (DHA) - sprawiające, że "zwykły" miód zaczął przypominać kolorem i konsystencją oraz smakiem miód manuka. Syntetyczny DHA jest składnikiem samoopalaczy. Naturalny DHA jest składnikiem prawdziwego miodu manuka.